SCEPTYCY Flashcards
(16 cards)
Ostatnim wielkim obozem filozoficznym epoki hellenistycznej był sceptycyzm.
Powstał mniej
więcej w tym samym czasie, co stoicyzm i epikureizm: na przełomie IV i III wieku. Nie wytworzył
szkoły równie spoistej jak tamte, jednakże nauka jego przechowywała się i rozwijała przez blisko pięć
stuleci. Stał na uboczu od innych szkół i wszystkim przeciwstawiał swą doktrynę, bo one budowały
teorie, on zaś tylko krytykował i przeczył. Sceptycy nazywali przeciwników „dogmatykami”, tj.
filozofami „twierdzącymi”, siebie zaś - „wstrzymującymi się od sądu” (efektycy), i tylko „szukającymi”
(zetetycy) lub „rozpatrującymi” (sceptycy). Ta ostatnia nazwa przyjęła się i „sceptycyzmem” zowie się
stanowisko zaprzeczające możliwości poznania prawdy. W starożytności zresztą stanowisko to zwane
było częściej od imienia jego twórcy „pirronizmem”, a jego mniej radykalna forma, która rozwinęła się w
Akademii - „akademizmem”.
POPRZEDNICY.
Głównymi poprzednikami sceptycyzmu byli sofiści z Protagorasem na czele: swym
relatywizmem i konwencjonalizmem przygotowali sceptycyzm. Sofiści oraz młodsi eleaci, mistrzowie w
sztuce erystycznej, byli dla sceptyków także wzorem argumentacji. Ale i inni filozofowie przez krytyczną
część swoich doktryn przygotowali sceptycyzm: Demokryt, podający jakości zmysłowe za subiektywne, i
nawet Platon, surowy krytyk wiedzy zmysłowej, dali broń w ręce sceptyków. Ci zresztą dalej jeszcze
usiłowali przedłużyć swe drzewo genealogiczne, podając za przodków swych Heraklita i Ksenofanesa.
ROZWÓJ.
Sceptycyzm starożytny przeszedł kolejno przez różne fazy i odmiany. Miał początkowo
charakter praktyczny, tj. występował nie tyle jako najprawdziwsza, ile jako najgodniejsza i
najwygodniejsza postawa życiowa, stał się doktryną czysto teoretyczną; pierwotnie kwestionował
radykalnie możność jakiejkolwiek wiedzy, potem nieraz krytykował już tylko wiedzę dotychczas
zdobytą. Sceptycyzm praktyczny i radykalny był głoszony przez pirronistów, a teoretyczny i krytyczny -
zwłaszcza przez akademików.
W dziejach starożytnego sceptycyzmu można rozróżnić trzy okresy:
1. PIERWOTNY PIRRONIZM, reprezentowany przez samego Pirrona i ucznia jego Tymona, wiek III.
Sceptycyzm wówczas miał charakter wybitnie praktyczny; etyka stanowiła jego jądro, a dialektyka
jedynie zewnętrzną powłokę; był pod wieloma względami doktryną analogiczną do pierwotnego
stoicyzmu i epikureizmu; ale Pirron, starszy od Zenona i Epikura, wystąpił z nauką swą wcześniej od nich
i raczej on oddziałał na nich niż odwrotnie.
2. AKADEMIZM. Właśnie w czasie, gdy przerwał się szereg pirrończyków, prąd sceptyczny ogarnął
Akademię; działo się to w III i II w., w „średniej Akademii”, której najwybitniejszymi nauczycielami byli
Arkezylaos i Karneades.
3. MŁODSZY PIRRONIZM, który znalazł zwolenników mniej więcej w czasie, gdy sceptycyzm
wygasł w Akademii. Korzystając z pracy akademików późniejsi sceptycy usystematyzowali argumentację
sceptycką. Etyczny punkt wyjścia usunęli wówczas na drugi plan wobec epistemologicznej krytyki.
Głównymi przedstawicielami ich byli Ainezydem i Agrypa. Wielu zwolenników sceptycyzmu w tym ostatnim okresie rekrutowało się spośród lekarzy
szkoły „empirycznej”, między innymi Menodot i Sekstus Empiryk. Sceptycyzm, choć dochował wiary
swej zasadniczej postawie, uległ jednak w ciągu rozwoju niemałej przemianie: rygorystyczny i
moralistyczny sceptycyzm Pirrona znalazł po wiekach ujście w pozytywistycznym empiryzmie.
PIRRON
żył prawdopodobnie od 376 do 286; był z zawodu malarzem i w dojrzałym dopiero
wieku poświęcił się filozofii. Na ukształtowanie się jego poglądów największy wpływ miała nauka
Demokryta (był uczniem Anaksarcha z Abdery, który z kolei był uczniem Metrodora, ucznia
Demokryta), a potem magowie i asceci indyjscy, z którymi się spotkał biorąc udział w wyprawie
Aleksandra do Azji; w ich obojętności dla życia i cierpienia ujrzał najlepszy środek do osiągnięcia
szczęścia. Rozwinął myśl tę w teorii i zastosował we własnym życiu. Postawa nieczuła wobec życia,
kwintesencja mądrości Wschodu, była obcym motywem, który przez Pirrona dostał się do filozofii
Greków.
Po powrocie z Azji zamieszkał w Elidzie i tam założył szkołę. Życiem swym zasłużył na cześć
powszechną: z uznania dlań mieszkańcy Elidy uwolnili filozofów od podatków, a jego samego - sceptyka
- obrali najwyższym kapłanem. Pism nie zostawił; uważając, że wiedzy zdobyć nie można, nie pisał. Stał
się jakby patronem późniejszych sceptyków; przypisywali mu własne pomysły, jak pitagorejczycy
Pitagorasowi. Uczniowie bezpośredni raczej naśladowali jego życie, teorię zaś jego rozwinął tylko jeden: Tymon z Fliuntu
Tymon z Fliuntu
Żył również 90 lat (zapewne 325-235). Kształcił się w Megarze, ale poznawszy
Pirrona podążył za nim do Elidy. Później osiadł w Atenach, gdzie otoczony szacunkiem mieszkał do
końca życia. Zarabiał na życie jako nauczyciel retoryki i filozofii. Był człowiekiem innego już typu niż
Pirron; jego sceptycyzm miał jakby dwojakie źródło: z jednej strony Pirronowską rezygnację, z drugiej
zaś jakąś sarkastyczną żyłkę, każącą mu podchwytywać wszędzie fałsz. W przeciwieństwie do Pirrona
pisał wiele; wypowiadał się zarówno w traktatach filozoficznych, jak i w tragediach, komediach i
wierszach satyrycznych.
ARKEZYLAOS (315-241),
scholarcha Akademii, który wprowadził do niej sceptycyzm, był nieco
młodszym rówieśnikiem Tymona. Był uczniem perypatetyka Teofrasta; Akademia i Likeion walczyły o
utalentowanego filozofa. Akademia przeciągnęła go na swoją stronę, ale potem on przeciągnął Akademię
na stronę Pirrona. Przedstawiał inny znów typ niż poważny Pirron i sarkastyczny Tymon; był typem
sceptyka-światowca; wytworność miała być dominującą cechą jego umysłu. Był człowiekiem, który
umiał sobie życie urządzić; był miłośnikiem piękna, sztuki i poezji, słynął jako charakter bezinteresowny
i rycerski.
KARNEADES
był scholarcha Akademii mniej więcej w sto lat po Arkezylaosie (żył między 214 a 129). Był
tym, który po Pirronie najwięcej przyczynił się do rozbudowy sceptycyzmu. Wiele najsłynniejszych
argumentów sceptyckich pochodzi od niego, a w szczególności krytyka dogmatyzmu religijnego. Był
znów innym typem: ten sceptyk tak był zajęty zwalczaniem dogmatyzmu, że wedle starożytnych relacji
nie miał czasu na strzyżenie brody i obcinanie paznokci. Podobnie jak Pirron i Arkezylaos, nie pisał. Ale
jak Pirron miał Tymona, a Arkezylaos - Lakidesa, tak on miał swego Kleitomacha, który pisał za niego.
O późniejszych sceptykach brak wiadomości personalnych.
PISMA.
Z pism sceptyków przechowały się jedynie pisma późnego przedstawiciela szkoły, Sekstusa o
przezwisku Empiryk, który żył w III wieku n. e. Dwa jego dzieła, przechowane w całości, dają jasny i
systematyczny obraz starożytnego sceptycyzmu.
Jedno z tych dzieł, Zarysy Pirrońskie, referuje w 3 księgach w formie podręcznikowej poglądy
sceptyków, zestawiając najpierw ogólne ich argumenty za niemożliwością wiedzy w ogóle, a potem
kolejno za niemożliwością wiedzy logicznej, fizykalnej i etycznej. Drugie dzieło, Przeciw matematykom,
w 11 księgach, ma treść podobną, ale formę polemiczną; składa się z dwóch części, 5 ksiąg zwróconych
jest przeciw dogmatyzmowi filozofów, a 6 ksiąg przeciw dogmatyzmowi uczonych specjalistów,
zarówno z zakresu matematyki jak i astronomii, muzyki, gramatyki, retoryki.
POGLĄDY.
Pierwotne podłoże sceptycyzmu było praktycznej natury: Pirron zajął w filozofii postawę
sceptyczną w przekonaniu, że ona jedna zapewni szczęście, zapewnia bowiem spokój, a szczęście jest w
spokoju. Mianowicie sceptyk przekonawszy się, że jest niezdolny do trafnego rozstrzygania jakiejkolwiek
kwestii, nie zabiera w żadnej głosu i ta powściągliwość zapewnia mu spokój. Nauka Pirrona miała dwa
składniki: etyczną doktrynę spokoju i epistemologiczną doktrynę sceptycką. Pierwsza decydowała o jego
zasadniczej postawie w filozofii, druga służyła za argument. Pierwsza stała się powszechną własnością
filozofii hellenistycznej, druga natomiast pozostała specjalnością Pirrona i jego uczniów. Pirron stawiał trzy zasadnicze pytania: 1) Jakie są własności rzeczy ? 2) Jak mamy się wobec rzeczy
zachowywać? 3) Jakie są następstwa naszego wobec nich zachowania?
I odpowiadał: 1) Nie wiemy, jakie są własności rzeczy. 2) Wobec tego musimy się powstrzymywać od
sądów o nich. 3) To powstrzymanie da spokój i szczęście. Dla Pirrona najistotniejsza była teza ostatnia,
ale następcy jego przerzucili punkt ciężkości na tezę pierwszą. W niej bowiem spoczywało uzasadnienie
całej doktryny i w niej też tkwiła oryginalność sceptycyzmu, nie zaś w kwietystycznym eudajmonizmie,
który był w duchu czasu i do którego skłaniały się również inne szkoły, zwłaszcza epikurejczycy.
Odrębnym zadaniem, jakie stało przed sceptykami, była tedy krytyka ludzkiej wiedzy, wykazanie, że w
żadnym dziale i w żadnej postaci nie jest ona możliwa. Odpowiednio do tego zadania wytworzyli w sobie
swoistą postawę umysłu, krytyczną, negatywną, destrukcyjną, i starali się „zdolność sceptyczną”
kultywować w sobie. I z powściągliwej postawy Pirrona przeszli do zaczepnej.
Odrzucali wszystkie sądy naukowe, wszystkie bowiem są niepewne. Tylko sądów o zjawiskach nie
myśleli kwestionować; że np. jem teraz coś słodkiego lub słyszę jakiś dźwięk, to nie jest wątpliwe. Ale
nauka, a także i potoczne nasze sądy dotyczą nie zjawisk, lecz ich realnego podłoża, tego, co jest tych
zjawisk przyczyną. Miód nie jest tym samym, co odczuwanie przeze mnie słodyczy. Znając tylko własny
stan, nie sposób zeń wnosić nic o podobieństwie jego z rzeczą, tak jak znając tylko portret, nie sposób
wiedzieć, czy jest podobny. Przyczyny zjawisk, w przeciwieństwie do samych zjawisk, są nam nieznane,
a przeto sądy o nich są zawsze niepewne.
Stanowisko swe sceptycy starożytni uzasadniali nie przez psychologiczną analizę umysłu ludzkiego,
która by wykazała niezdolność jego do poznania, lecz przez logiczną analizę twierdzeń. Ogólną ich
dyrektywą było wykazanie wobec każdego danego twierdzenia, że nie więcej ma pewności od
twierdzenia z nim sprzecznego. Stąd hasłem ich było: „nie więcej”. Wynikiem ich krytyki, w
najogólniejszym sformułowaniu, była izostenia, czyli „równosilność sądów”: Żaden sąd nie jest logicznie
silniejszy, czyli pewniejszy od innych. Metoda ich rozumowania polegała na tym, że chcąc potępić jakieś
twierdzenie przeciwstawiali mu inne, sprzeczne z nim, a „równie mocne”. Poza tą ogólną metodą
późniejsi sceptycy wypracowali do zbijania twierdzeń pewne specjalne stałe argumenty, które nazywali
„tropami”, czyli sposobami.
Argumenty te sprowadzili niekiedy do dwóch („dwa tropy”, sformułowane może przez Menodota):
wszelkie twierdzenie, jeśli ma być pewne, to jest nim bądź bezpośrednio, bądź pośrednio, ale I)
bezpośredniej pewności nie ma wobec rozbieżności i względności poglądów, a II) pośredniej nie ma
wobec braku bezpośrednio pewnych twierdzeń, które mogłyby służyć za przesłanki dowodu.
Każdy z tych tropów sceptycy rozwijali szczegółowo: I) bezpośredniej pewności niepodobna zyskać ani
A) przez postrzeżenia, ani B) przez pojęcia, a II) pośredniej ani A) przez dedukcję, ani B) przez indukcję,
ani C) przez zastosowanie kryteriów.
A) ARGUMENTY PRZECIW MOŻNOŚCI POZNAWANIA RZECZY PRZEZ ZMYSŁY zestawił Ainezydem w swych
klasycznych 10 tropach.
1) Te same rzeczy są różnie postrzegane przez różne gatunki istot. Człowiek inaczej postrzega niż
zwierzęta, bo ma inne narządy, inaczej zbudowane oko, ucho, język, skórę. I niepodobna rozstrzygnąć,
czyje postrzeżenie jest trafne, czyje odpowiada postrzeganej rzeczy; a nie ma powodu dawać
pierwszeństwa człowiekowi. 2) Te same rzeczy są różnie postrzegane przez różnych ludzi. Też nie ma
powodu, by jednemu dawać rację przed drugim. 3) Te same rzeczy są różnie postrzegane przez różne
narządy zmysłowe. Jeden i ten sam człowiek postrzega rzecz zupełnie inaczej, zależnie od tego, jakim
postrzega zmysłem; a nie ma powodu, by jednemu zmysłowi przyznawać rację raczej niż drugiemu. 4) Te
same rzeczy są różnie postrzegane, zależnie od subiektywnych warunków postrzegającego. Przez to
nawet jeden i ten sam zmysł postrzega jedną i tę samą rzecz w odmienny sposób: choremu na żółtaczkę
miód wydaje się gorzki: temuż, gdy wyzdrowieje, wyda się słodki. 5) Ta sama rzecz jest różnie
postrzegana w zależności od jej położenia i odległości od postrzegającego. Wiosło w powietrzu trzymane
jest proste, a na pół zanurzone w wodzie zdaje się załamane; wieża z daleka wygląda okrągła, z bliska
wieloboczna, każdy w ogóle przedmiot musimy oglądać z jakiejś odległości, w jakimś otoczeniu, a z
każdej odległości i w każdym otoczeniu przedstawia się inaczej, nie ma zaś powodu przypuszczać, że ta a
nie inna odległość, to a nie inne otoczenie daje prawdziwy obraz rzeczy. 6) Rzeczy są postrzegane nie
bezpośrednio, lecz przez środowisko, znajdujące się między nimi a postrzegającym, a zatem żadna rzecz
nie może być postrzegana w czystości. 7) Te same rzeczy wywołują różne postrzeżenia w zależności od
tego, w jakiej występują ilości i w jakim układzie: boć piasek w małej ilości jest szorstki, a w większej
miękki. 8) Wszelkie postrzeżenia są względne i zależne od natury postrzegającego i od warunków, w
jakich się znajduje rzecz postrzegana. 9) Rzeczy są postrzegane inaczej w zależności od tego, czy już
przedtem i jak często przedtem były postrzegane. 10) Sąd człowieka o rzeczach jest zależny od jego
wychowania, obyczajów, wiary i przekonań.
Tropy te dają się sprowadzić, i przez późniejszych sceptyków były sprowadzane, do jednego:
względności spostrzeżeń. Nerw rozumowania jest wszędzie ten sam: spostrzeżeniom nie można zaufać,
skoro postrzeżenia tej samej rzeczy są między sobą różne i nie ma racji, dla której miałoby się ufać jednemu postrzeżeniu raczej niż innemu; postrzeżenia zaś są różne
dlatego, że są względne i zależne od warunków zarówno podmiotowych (tropy 1 - 4), jak i
przedmiotowych (5-9).
B) ARGUMENTY PRZECIW MOŻNOŚCI POZNAWANIA RZECZY PRZEZ POJĘCIA.
Przedmiotem, który mamy poznawać przez pojęcie, jest gatunek. Gatunek zaś albo obejmuje wszystkie
podpadające podeń jednostki, albo ich nie obejmuje. Ostatnie przypuszczenie jest niemożliwe do
przyjęcia, bo gdyby nie obejmował, nie byłby gatunkiem. Ale i pierwsze jest niemożliwe, obejmując
bowiem wszystkie jednostki, musiałby posiadać własności ich wszystkich : np. drzewo musiałoby być
zarazem platanem i kasztanem, posiadać zarazem igły i liście, zarazem liście okrągłe i liście kanciaste. A
skoro każde drzewo należy do gatunku drzew, to każde musiałoby posiadać wszystkie własności gatunku,
więc własności niezgodne i sprzeczne ze sobą. Zatem gatunek jest czymś sprzecznym i przeto
nieistniejącym. Więc żaden przedmiot nie odpowiada pojęciom i nic przez pojęcia nie poznajemy. A
zatem metoda poznawania przy pomocy pojęć, głoszona przez większość filozofów, w szczególności
przez Sokratesa, Platona, Arystotelesa, musi być odrzucona.
II. Żadna też metoda pośredniego uzasadniania twierdzeń nie jest trafna - ani dedukcyjna, ani indukcyjna.
A) DEDUKCJĘ zwalczają niektóre z tropów Agrypy. Tropów tych jest pięć. 1) Rozbieżność poglądów.
2) Nieskończoność dowodu. 3) Względność spostrzeżeń. 4) Posługiwanie się nie dowiedzionymi
przesłankami. Błędne koło w dowodzeniu
Wykaz ten, sformułowany później niż wykaz Ainezydema, obejmuje w mniejszej ilości tropów większy
materiał niż tamten. Tu trop pierwszy odpowiada ostatniemu u Ainezydema, a trop trzeci jego pozostałym
dziewięciu. Trzy pozostałe, nie mające odpowiednika w wykazie Ainezydema, zwrócone są przeciw
możliwości dedukcji i dowodu. Drugi i czwarty tworzą dylemat. Szukając dla następstw racji albo przy
jakimś twierdzeniu przerywam dalsze uzasadnienie, a wtedy opierani całe dowodzenie na
nieuzasadnionej przesłance (4. trop), albo nie przerywam, ale wtedy muszę dowodzić w nieskończoność,
a żadna nieskończoność nie da się urzeczywistnić (2. trop). Ale nie dość tego: ponadto, wedle tropu
piątego, w każdym dowodzie popełniamy błędne koło, gdyż konkluzja zawsze jest zawarta w przesłance:
stąd, że wszyscy ludzie są śmiertelni, wnosimy, że Dion jest śmiertelny, ale w twierdzeniu, że wszyscy
ludzie są śmiertelni, już zawarliśmy twierdzenie, że Dion jest śmiertelny.
Zarzuty te nie kwestionują stosunku wynikania między przesłanką a konkluzją, lecz dotyczą samych
przesłanek, które nigdy nie są takie, aby można było oprzeć na nich rozumowanie ; zwrócone są
specjalnie przeciw Arystotelesowskiej nauce o bezpośrednio pewnych przesłankach.
B) PRZECIW INDUKCJI argumentacja sceptyków była taka: Indukcja jest bądź zupełna, bądź niezupełna.
Ale zupełna jest niemożliwa (bo jest zadaniem nieskończonym, a przeto niewykonalnym), niezupełna zaś
jest nic nie warta (bo nie uwzględniony przez nią wypadek może obalić jej wyniki).
C) Zatem nie możemy wiedzy zdobyć ani bezpośrednio, ani pośrednio, ani przez zmysły, ani przez
pojęcia, ani przez dedukcję, ani przez indukcję.
Skazani jesteśmy tylko na mnogość istniejących twierdzeń, sprzeczających się między sobą, a niezdolni
wybrać z nich te, które są prawdziwe. Żadne bowiem twierdzenia nie są same przez się pewne; nie ma
wewnętrznych cech, które by wyróżniały prawdziwe przekonanie od fałszywego. (To skierowane było
przede wszystkim przeciw stoikom i ich kataleptycznym przedstawieniom). A także nie ma zewnętrznych
kryteriów, które byłyby miarą ich prawdziwości. Nauka o kryteriach, którą rozwinęła hellenistyczna
teoria poznania, trafia wedle sceptyków na niezwykłe trudności.
1. Dla kryterium musi być przeprowadzony dowód, że jest ono prawdziwe. Ale dowodząc jego
prawdziwości albo posługujemy się nim samym, a wtedy popełniamy błędne koło; albo też posługujemy
się innym kryterium, którego z kolei będziemy musieli dowieść, i tak w nieskończoność, wtedy zaś
popełnimy błąd dowodzenia w nieskończoność.
2. Istnieje rozbieżność poglądów w sprawie kryterium, każda szkoła wysuwa inne - a brak kryterium dla
rozstrzygnięcia między nimi. I trzeba by rozstrzygnąć: kto ma być sędzią, jaką władzą umysłu ma sądzić i
wedle jakiej normy? Tymczasem brak sposobu, by te kwestie rozstrzygnąć.
III. Nie zadowalając się ogólnym obaleniem możności poznania sceptycy starali się ponadto obalić
szczegółowe teorie i twierdzenia, zarówno teologiczne jak przyrodnicze, matematyczne i etyczne.
- We wszystkich kwestiach teologicznych panuje rozbieżność zdań. Z dogmatycznych teologów jedni
uważają bóstwo za cielesne, inni za bezcielesne, jedni za immanentne światu, drudzy - za transcendentne;
a niepodobna rozstrzygnąć między tymi poglądami.
Następnie, pojęcie bóstwa jest pełne sprzeczności. Jeśli bóstwo jest doskonałe, to jest nieograniczone,
jeśli nieograniczone, to nieruchome, jeśli nieruchome, to bezduszne, a jeśli bezduszne, to - niedoskonałe.
Jeśli jest doskonałe, to musi posiadać wszystkie cnoty, a niektóre cnoty (np. znoszenie cierpień) są
objawem niedoskonałości (boć niedoskonałością jest ulegać cierpieniom). Specjalne trudności zawiera
pojęcie boskiej Opatrzności. Jeśliby Opatrzność miała czuwać tylko nad niektórymi istotami, to byłaby
niesprawiedliwością, więc możliwa jest tylko nad wszystkimi. Taką powszechną opatrzność bóstwo
roztaczać albo chce i może, albo może, a nie chce, albo chce, a nie może, albo nie chce i nie może. Trzy
ostatnie możliwości są niezgodne z naturą boską, a pierwsza niezgodna z faktami, mianowicie z faktem
istnienia zła.
Wszystkie dowody istnienia bóstwa (przez zgodę powszechną, przez harmonię świata, przez wskazanie
konsekwencji rzekomo absurdalnych, np. że istniałaby wiara w Boga bez istnienia Boga) są
niedostateczne. Niemniej sceptycy nie twierdzili, że bóstwa nie ma: bo dowody za nieistnieniem bóstwa
są równie niedostateczne, jak za jego istnieniem.
Pozostawało więc tylko jedno w rzeczach istnienia, a tak samo i własności bóstwa: przyznać, że nic o tym
naprawdę nie wiemy, i powstrzymać się od sądu. - Zasadnicze pojęcia przyrodnicze są nie mniej sprzeczne od teologicznych. Co do materii, to istnieje
ogromna rozbieżność w poglądach na jej naturę; uznanie wszystkich tych poglądów za słuszne prowadzi
do absurdu, uznanie zaś tylko niektórych zakłada posiłkowanie się kryterium, a przeto prowadzi bądź do
błędnego koła, bądź do nieskończoności w dowodzie.
Pojęcie przyczyny, którym najwięcej posługują się przyrodnicy, jest pojęciem sprzecznym. Daje się ona
pojąć tylko w jeden z trzech sposobów: bądź jako współczesna ze skutkiem, bądź wcześniejsza odeń,
bądź późniejsza. Nie może zaś być współczesna, bo nie można wytwarzać czegoś, co już istnieje; nie
może być wcześniejsza, bo w takim razie nie byłoby żadnej łączności między przyczyną a skutkiem: nie
byłoby skutku, póki istnieje przyczyna, i nie byłoby przyczyny, gdy istnieje skutek; tym bardziej zaś
przyczyna nie może być późniejsza, gdyż byłby to jeszcze większy absurd. Jeśli zaś nie jest możliwy
żaden z tych trzech wypadków, to niemożliwe jest istnienie przyczyn. - W podobny sposób sceptycy
usiłowali wykazać, że niemożliwa jest przyczyna ani cielesna, ani nie cielesna, ani ruchoma, ani
nieruchoma, ani działająca samodzielnie, ani wespół z innymi. Przeto przyczyna jest czymś, o czym
myślimy i mówimy, a o czym w rzeczywistości nic nie wiemy. Z drugiej znów strony zaprzeczanie,
jakoby w przyrodzie działały przyczyny, również prowadzi do absurdalnych konsekwencji. Nic więc tu
ani twierdzić, ani przeczyć nie można.
Podobne trudności sceptycy znajdowali zarówno w przyjęciu, jak i w odrzuceniu i innych naczelnych
zasad przyrodoznawstwa, dotyczących r uch u, czasu, przestrzeni. - Rozważania matematyków są równie niepewne, a ich pojęcia równie pełne sprzeczności. Sprzeczny
jest np. punkt nie rozciągły, sprzeczna jest linia jako mnogość punktów, linia jako wielkość pozbawiona
szerokości, płaszczyzna jako pozbawiona głębi. - Sceptycyzm etyczny opierał się na analogicznych argumentach. Najpierw na rozbieżności panującej
zarówno w obyczajach moralnych, jak i w teoriach etycznych; nie ma nic takiego, co by przez wszystkich
było uznane za dobro. Następnie, nikt nie wie, co to jest dobro, nikt nie umie go zdefiniować; definicje,
jakie bywają dawane, bądź wcale nie dotyczą dobra, lecz tylko rzeczy z nim związanych (np. gdy
definiuje się je jako pożytek), bądź są tak ogólnikowe (np. gdy określa się je jako szczęście), że dają się
interpretować, jak się komu podoba. Wreszcie nie ma nic takiego, co by z natury było dobre, tak jak są
np. rzeczy z natury gorące lub zimne; bo np. ogień zawsze i wszystkich grzeje, a śnieg zawsze i
wszystkich ziębi, żadne zaś z tzw. dóbr nie daje zawsze i wszędzie poczucia dobra.
Ostatecznie dobro, a także i zło, jest tak samo niepoznawalne jak Bóg, przyroda czy figury
matematyczne, każdy ma o nim inne mniemanie, a jedynie słuszną wobec niego postawą jest
powstrzymać się od sądu. Dotyczy to zresztą, podobnie jak w wiedzy teoretycznej, rzeczy, a nie zjawisk:
jest wątpliwe, czy dana rzecz jest dobra, ale niewątpliwe, czy ją za dobrą uważam.
Trzeba wszakże jakoś żyć i z innymi współżyć; sceptycy nie uznawali żadnych zasad poznania, ale
musieli mieć i mieli pewne zasady życia: mianowicie, kierowali się tym, do czego każdego skłaniają
naturalne popędy i obyczaje. W życiu praktycznym nie potrzeba pewności, wystarcza rozsądne
prawdopodobieństwo.
W duchu takiego probabilizmu poszedł rozwój sceptycyzmu akademickiego, a także późniejszego
pirronizmu; probabilizm objął później i teorię. Karneades twierdził, że wprawdzie żadne sądy nie są
pewne, ale nie w równej mierze są niepewne. Są stopnie prawdopodobieństwa: 1) sądy tylko
prawdopodobne, 2) prawdopodobne i niezaprzeczone, 3) prawdopodobne, niezaprzeczone i sprawdzone. I
mniemał, że niekoniecznie należy powstrzymywać się od sądu, że można wypowiadać sądy, skoro są
prawdopodobne. Przez to charakter nauki sceptyków uległ zmianie: straciła swój radykalizm i zbliżyła się
do zdrowego rozsądku
ZNACZENIE SCEPTYCYZMU.
Choć zadania, jakie stawiali sobie sceptycy, były negatywne - chodziło
im nie o ustalenie prawdy, lecz o obalenie fałszu i ujawnienie niepewności sądów ludzkich - jednakże
znaczenie ich dziejowe było pozytywne i doniosłe. Wyrugowali wiele dowolności i błędów w przyjętych
poglądach filozoficznych; zużytkowali i usystematyzowali wszystko, co było krytyczną myślą w Grecji,
znakomicie to jeszcze pomnożywszy. Byli „teoretycznym sumieniem” swej epoki, podnieśli poziom
wymagań stawianych dowodowi i w ogóle nauce. Rozwijając przez parę wieków ze skrupulatną
systematycznością swe stanowisko, stworzyli prawdziwą skarbnicę pomysłów i argumentów sceptyckich,
z której czerpały późniejsze epoki
OPOZYCJA skierowana przeciwko sceptycyzmowi, wobec trudności atakowania wprost, zwalczała go
przeważnie drogą okólną.
1) Usiłowała wykazać niepodobieństwo utrzymania się konsekwentnego na
stanowisku sceptycyzmu: życie sceptyka nie jest i nie może być w zgodzie z jego teorią. 2) Zarzucała
sceptykom posługiwanie się ukrytymi, dogmatycznymi założeniami, bez których argumentacja ich traci
siłę. 3) Wypominała zgubne rzekomo skutki moralne sceptycyzmu.
WPŁYW PIRRONIZMU.
Wyszedł on w starożytności poza własną szkołę i oddziałał na niektóre inne.
Oprócz Akademii w jej „średnim okresie” (III i II w. p. n. e.) pod wpływem jego była „empiryczna
szkoła” lekarzy, którzy stosowali w medycynie zasadniczą myśl sceptyków: uważali, że przyczyny
chorób są niepoznawalne, i przeto ograniczali się do rejestrowania symptomatów chorobowych.
Sceptycyzm starożytny był szczytem rozwoju sceptycyzmu; późniejsze czasy korzystały zeń uzupełniając
go jedynie w szczegółach i nigdy już potem tak zdecydowany i zupełny sceptycyzm nie znajdował
zwolenników. W średniowieczu sceptycyzm występował tylko jako doktryna pomocnicza, na usługach
dogmatycznej myśli; aby wzmocnić wiarę, niektórzy scholastycy sceptycznie poniżali wiedzę.
Autentyczny sceptycyzm został odnowiony w czasach nowożytnych, w epoce Odrodzenia, zwłaszcza we
Francji XVI w., przez kongenialnego starożytnym sceptykom Montaigne’a. Odtąd sceptycyzm miał we
wszystkich stuleciach zwolenników (np. Huet w XVII w., Bayle w początku XVIII, Schulze w końcu
XVIII w.), wszelako byli to odosobnieni myśliciele i nigdy już nie wytworzył się liczniejszy i wpływowy
obóz sceptyków.
Z zasobów sceptycyzmu starożytnego korzystali zresztą w nowych czasach nie tylko zwolennicy
sceptycyzmu, ale i krytycyzmu: Kartezjusz, Hume czy Mili odnowili rozumowania i argumenty
sceptyków, ale nie wyciągnęli z nich tak skrajnych konsekwencji jak oni.