HUME Flashcards
(16 cards)
Empiryzm angielski XVIII wieku w ostatniej swej, najdojrzalszej fazie
poddał krytyce własne swe
podstawy i zachwiał nimi wykazawszy w doświadczeniu czynnik subiektywności i niepewności. Było to
dziełem filozofii Hume’a.
David Hume (1711- 1776),
Szkot, pochodził ze średnio zamożnej ziemiańskiej rodziny. Lata
dziecinne spędził w majątku rodzinnym, szkolne w Edynburgu. Długo nie mógł znaleźć odpowiedniego
zawodu ani stanowiska. Zamieszkawszy w latach 1734-1737 w wiejskim zaciszu we Francji, napisał tam
swe główne dzieło. Dzieło zostało źle przyjęte, śmiałe poglądy zepsuły mu opinię i zamknęły karierę
uniwersytecką. Zajmował odtąd prywatne posady lub przebywał na wsi; podczas wczasów wiejskich
opracował popularniej swe dzieło, a także napisał szereg studiów etycznych i politycznych, które daleko
więcej zwróciły nań uwagę niż jego wielkie dzieło filozoficzne. Będąc w latach 1752-1757
bibliotekarzem w Edynburgu, zachęcony materiałami, jakie tam znalazł, wziął się do pracy historycznej;
owocem jej była wielka historia Anglii, wydana w 6 tomach w 1754-1762. Była to już ostatnia jego
publikacja; odtąd nic nie ogłaszał, wszedłszy w wir życia światowego i politycznego. W latach 1763-
1766 był sekretarzem poselstwa w Paryżu; wówczas doszedł do pełni życiowych powodzeń, podziwiany
przez uczonych, lubiany na dworze, rozrywany w salonach. Po powrocie do Anglii zajmował stanowisko
podsekretarza stanu w ministerstwie spraw zagranicznych i prowadził dyplomatyczną korespondencję
Anglii. Ale po paru latach, w 1769 r., odsunął się od życia politycznego, zamieszkał w Edynburgu i, jako
człowiek zamożny i niezależny, pędził spokojnie i wygodnie ostatnie lata życia. - Schematyzując jego
życiorys, można rzec: w trzeciej dziesiątce swych lat stworzył dzieło filozoficzne, w czwartym
spopularyzował je, w piątym zajmował się historią, w szóstym był dyplomatą i zbierał sławę, którą
dawniej posiał, w siódmym zaś był emerytem. Miał być człowiekiem niepospolitego uroku, który cięty dowcip łączył z łagodnością, a trzeźwą
znajomość ludzi i świata z dobrodusznością.
Jak Bacon, Locke i wielu innych Anglików, był zarazem filozofem i mężem stanu. Nie był książkowym
uczonym ani pedagogiem. Zresztą, że nie był pedagogiem, nie stało się z jego woli: dwukrotnie ubiegał
się o katedrę, w 1744 r. filozofii moralnej w Edynburgu i w 1751 logiki w Glasgow, ale oba razy
uniwersytety pominęły wielkiego filozofa. Wykształcenie jego było głównie historyczne, polityczne i
ekonomiczne: to była podstawa orientacyjna jego filozofii.
PISMA FILOZOFICZNE.
Główne dzieło: Treatise on Human Naturę w 3 t., 1739-1740. Część
epistemologiczną dzieła później opracował krócej jako Ań Enąuiry Concerning Human Understanding,
1748, część zaś etyczną jako Ań Enąuiry Concernig the Principles of Morals, 1751. - Poza tym ogłosił
drobniejsze prace: szkice polityczne i etyczne pt. Essays Moral andPolitical, 2 t., 1741 - 1742, oraz prace
z historii religii: Natural History of Religion, 1757, i Dialogues Concerning Natural Religion, pisane ok.
1751, wydane dopiero pośmiertnie w 1779 r.
Filozofię Hume’a posiadamy w dwóch redakcjach, w Treatise i w Enquiry. Treatise jest bogatszy w treść,
Enquiry za to wysuwa zagadnienia najistotniejsze i posługuje się metodą bardziej dojrzałą; ale różnic
rzeczowych między nimi nie ma. - Właściwością Hume’a było, iż najtrudniejsze zagadnienia filozofii
umiał ująć w przystępną i gładką formę eseju.
ROZWÓJ.
Hume był umysłem niezwykle wcześnie dojrzałym: miał lat 21, gdy powziął plan głównego
dzieła, 23 - gdy je zaczął pisać, 28 - gdy je ogłosił. W dziele tym były zawarte wszystkie zasadnicze
myśli jego filozofii. Odtąd już ich nie zmienił; tylko wobec niepowodzenia dzieła próbował je w
następnym dziesięcioleciu zredagować na nowo. Działalność naukową skończył równie wcześnie, jak ją
zaczął: przez ostatnie dwadzieścia pięć lat życia nic już dla filozofii nie uczynił.
POPRZEDNICY.
Hume należał do wielkiej linii angielskiego empiryzmu: poprzednikami jego byli
Locke i poniekąd Berkeley. W wynikach jednak odbiegł od nich i zbliżył się do sceptycyzmu. Sam
mniemał, iż filozofia jego jest podobna do filozofii starożytnych „akademików”; faktycznie wyniki te
były najbliższe tych, do jakich doszli późni scholastycy, nominaliści ze szkoły Ockhama, a w
szczególności Mikołaj z Autricourt.
- WRAŻENIA A IDEE.
Hume był wierny tradycji empiryzmu angielskiego od Locke’a: badał
nie rzeczy, lecz nasze o nich przedstawienia. Pogląd zaś na przedstawienia miał prosty, stosował jeden
tylko fundamentalny podział: na pierwotne i pochodne; pierwsze nazywał wrażeniami (impressions),
drugie zaś ideami (ideas), zwężając dalej ten termin Locke’a, zwężony już raz przez Berkeleya. I głosił o
przedstawieniach jedno fundamentalne twierdzenie: że idee pochodzą z wrażeń. Wrażenia są
pierwowzorami, idee zaś tylko ich kopiami, wytwarzanymi przez umysł. Wrażenia są właściwym
środkiem poznania rzeczywistości i sprawdzianami prawdziwości idei; idee mają wartość dla poznania
rzeczy tylko, o ile wiernie kopiują wrażenia.
Rozróżniał jasno dwa rodzaje zagadnień dotyczących idei, zagadnienia psychologiczne i
epistemologiczne: jak idee powstają i czy są trafne? O powstawaniu idei mniemał, iż dokonywa się ono w
ściśle określonym porządku; nawet w snach i w najdzikszych fantazjach panuje stały związek między
ideami, tzw. związek asocjacyjny. Udoskonalił teorię kojarzenia idei, sformułowawszy prawa kojarzenia;
całą różnorodność kojarzeń sprowadzał do trzech rodzajów: do kojarzenia na zasadzie podobieństwa,
czasowej i przestrzennej styczności oraz związku przyczynowego. Na ogół jednak niewiele zajmował się
kwestiami psychologicznymi. Symptomatyczne było, iż zlekceważył tę kwestię, która dla Locke’a była
jeszcze naczelną dla całej filozofii: kwestię idei wrodzonych. Myślał w tej sprawie podobnie jak jego
empirystyczni poprzednicy, ale nie rozwodził się nad nią, uważając, że ważniejsza jest epistemologiczna
kwestia słuszności idei. Z różnorakich zagadnień, które jeszcze u Locke’a były splątane pod wspólną
nazwą „badań nad umysłem ludzkim”, wydzielił właściwe zagadnienie teorii poznania i zajął się nim
specjalnie.
- FAKTY A STOSUNKI MIĘDZY IDEAMI.
Dwa są przedmioty badania: stosunki między ideami
(relations ofideas) i fakty (matters offact). Przykład pierwszego rodzaju stanowi cała matematyka. Np.
twierdzenie, że kwadrat przeciwprostokątnej jest równy sumie kwadratów obu przy prostokątnych, ustala
pewien stosunek między ideami. Twierdzenie takie umysł znajduje niezależnie od doświadczenia. I jest
ono niezależne od istnienia czegokolwiek na świecie; choćby nigdzie w przyrodzie nie było trójkątów, to
twierdzenie to, podobnie jak i wszystkie inne dowiedzione przez Euklidesa, zachowałoby swą pewność i
oczywistość. Twierdzenia o faktach nie mają już tej samej oczywistości i pewności. Przeciwieństwo żadnego faktu nie
zawiera sprzeczności i może być przez umysł przedstawione z całą wyrazistością; że np. słońce jutro nie
wstanie, jest twierdzeniem tak samo niesprzecznym i zrozumiałym, jak twierdzenie, że jutro wstanie. Na
próżno więc usiłowalibyśmy dowodzić dedukcyjnie twierdzeń tego rodzaju - możemy jedynie odwołać
się do doświadczenia.
Te dwa rodzaje twierdzeń ludzkich różnią się tedy stopniem pewności i sposobem uzasadnienia, a także i
przedmiotem. Pierwszy rodzaj dotyczy idei, a tylko drugi rzeczywistości. Znamy, wedle Hume’a, prawdy
konieczne i oczywiste, ale to są prawdy pierwszego rodzaju, które nie mają za przedmiot rzeczywistości;
znamy też prawdy dotyczące rzeczywistości, ale te znów nie są konieczne ani oczywiste.
W zrozumieniu obu rodzajów prawd Hume nie widział trudności: wszak idee znajdują się w naszym
umyśle, możemy więc bezpośrednio ustalać stosunki, jakie między nimi zachodzą ; tak samo i różne fakty
stwierdzamy bezpośrednio. Trudność zaczyna się dopiero, gdy twierdzimy coś o faktach, których nie
stwierdziliśmy. Powstaje pytanie, czy mogą mieć jakąkolwiek pewność twierdzenia o rzeczywistości,
które wykraczają poza świadectwo zmysłów? Takie zaś wykraczanie odbywa się nieustannie; to, co
nazywamy doświadczeniem, nie jest bynajmniej samym tylko ustalaniem faktów. Twierdzenie np., że
jutro wzejdzie słońce, jest oparte na rozumowaniu empirycznym; niemniej nie jest stwierdzeniem faktu,
boć fakt ten jeszcze nie zaszedł. Hume postawił zagadnienie: co doświadczenie zawiera poza
stwierdzeniem faktów? I w tym leży jego oryginalność i głębokość: inni empiryści widzieli w
doświadczeniu rozwiązanie wszystkich zagadnień, on zaś w samym doświadczeniu dojrzał zagadnienie,
które wymaga rozwiązania.
Otóż wykraczanie doświadczenia poza fakty występuje wtedy, gdy na podstawie faktu
stwierdzonego wnosimy o jakimś innym, nie stwierdzonym. Abyśmy mieli prawo do takich wniosków,
trzeba, by między tymi faktami zachodził związek niezawodny. Kwestia tego związku stała się
najistotniejszym zagadnieniem Hume’a. Jeżeli zachodzą takie związki konieczne, to możemy,
stwierdziwszy jeden fakt, wnosić o drugim. Ale czy w rzeczywistości zachodzą takie związki?
- KRYTYKA POJĘCIA PRZYCZYNOWOŚCI.
Związek, do którego odwołujemy się w rozumowaniu
empirycznym, jest zawsze jeden i ten sam; jest to związek przyczynowy: wychodzimy poza stwierdzone
fakty, szukając ich przyczyn lub skutków. Kto na pustej wyspie znajduje zegarek, ten wnioskuje, że
kiedyś byli na niej ludzie; tzn. o przyczynie stwierdzonego faktu. Podobnie wnioskujemy też i w innych
wypadkach. Czy do wniosków tego rodzaju mamy prawo? Tylko o ile związek przyczynowy jest
związkiem koniecznym. Ale czy jest konieczny? - to było kulminacyjne pytanie Hume’a.
A) Pytanie, czy związek przyczynowy jest konieczny, należało w myśl ogólnej postawy Hume’a
sprecyzować w ten sposób: na jakiej podstawie poznajemy jego konieczność ? Odpowiedź była możliwa
dwojako: bądź że związek przyczynowy poznajemy a priori, bądź że empirycznie. Hume rozważył obie
możliwości. Po pierwsze stwierdził, iż nie poznajemy tego związku a priori. Wszak nikt nie wyobraża
sobie nawet, iżby a priori, przez samą analizę np. pojęcia prochu można było wykazać, iż eksploduje. Ze
znajomości przyczyny nie da się wydedukować znajomość skutku: „Żaden przedmiot własnościami
swymi dostępnymi zmysłom nie ujawnia nic o przyczynach, które go stworzyły, ani o skutkach, które zeń
powstały”. Przyczyna jest jedną rzeczą, a skutek drugą; a priori nigdy nie da się pojąć, że dlatego, iż jest
jedna rzecz, musi być i druga. Chodzi tu o przebieg rzeczywistości, a o rzeczywistości sądzić możemy
tylko na podstawie doświadczenia, a nie a priori. Że zaś konieczność poznać można jedynie a priori, to
gotowa jest odpowiedź na pytanie zasadnicze: Związek przyczynowy nie jest związkiem koniecznym.
Ale po wtóre: związku przyczynowego nie poznajemy także empirycznie. Dotychczas mniemano, że jeśli
nie znamy go z rozumowania a priori, to musimy go znać z doświadczenia. Oryginalnością i zasługą
Hume’a było, iż nie zadowolił się taką odpowiedzią i sprawdził ją. Sprawdzenie zaś dało wynik ujemny:
czyste doświadczenie informuje o stałym następstwie faktów; ale nie poucza, że jeden fakt wynika z
drugiego. Jeśli nacisnąć na spust fuzji, to rozlegnie się strzał; ale naprawdę stwierdzamy tylko, że strzał
nastąpił po naciśnięciu spustu, nie zaś, że z niego wyniknął, że był jego skutkiem. Jak dzieje się to, iż po
jednym fakcie następuje drugi, tego doświadczenie nie podaje; jeśli więc mamy się trzymać ściśle
doświadczenia, to musimy wyrzec się związków przyczynowych i zadowalać się tylko ustalaniem stałych
następstw. To była najbardziej niespodziewana i szczególna teza Hume’a.
B) Nie ma zatem żadnej podstawy do uznawania związków przyczynowych jako koniecznych: ani
podstawy rozumowej, ani doświadczalnej. A jednak mimo to w życiu i w nauce zawsze uznajemy je i
oczekujemy, że gdy zaszła przyczyna, niechybnie zajdzie też i skutek. Taka postawa umysłu wymaga wytłumaczenia; stanowiła ona z kolei nowe zagadnienie Hume’a: dlaczego, choć nie mamy do tego
podstawy, uznajemy istnienie związków przyczynowych? Czynimy to dlatego, że opieramy się na
dawniej zebranym doświadczeniu i doświadczenie to przenosimy na przyszłość. Dotąd po naciśnięciu
spustu w fuzji padał strzał, więc sądzimy, że tak będzie i nadal. Ale czyniąc tak, nie zostajemy już w
granicach czystego doświadczenia, lecz przekraczamy je. Nie są
bynajmniej równoważne te dwa zdania: „Stwierdziłem, iż temu oto przedmiotowi towarzyszył taki
skutek” i „Spodziewam się, że innym przedmiotom, które, o ile je znamy, są podobne do tamtego, będą
towarzyszyć skutki podobne”. Od jednego z tych zdań do drugiego można by przejść tylko drogą
rozumowania, ale czy jest takie rozumowanie? Czy mamy prawo przenosić na przyszłość dawniej
zebrane doświadczenia?
Nie ma takiego rozumowania, które upoważniałoby do przenoszenia dotychczasowego doświadczenia na
przyszłość. Nie ma sprzeczności w przypuszczeniu, że choć pewne zdarzenie miało jakiś skutek, to
zdarzenie doń podobne mieć będzie skutek inny. W przenoszeniu doświadczeń na przyszłość gra rolę nie
rozumowanie, lecz czynnik innego zgoła rodzaju; wnioski z przyczyny o skutku nie są wcale rzeczą
rozumowania. Są rzeczą przyzwyczajenia. Stałe powtarzanie się pewnych związków nie zmienia
wprawdzie nic w naturze tych związków, ale zmienia nasz do nich stosunek. Wytwarza w umyśle
skłonność do oczekiwania dalszych powtórzeń. Skoro przywykliśmy, że po naciśnięciu spustu pada
strzał, sądzimy, że tak będzie i nadal. Jest to wszakże podstawa wniosku czysto subiektywna. Wprawdzie
skłonność ta ma pewną podstawę obiektywną, mianowicie regularność w zachodzeniu związków, dotąd
obserwowaną; ale właśnie ta podstawa sama jest niedostateczna do wyciągania wniosków. Właściwa
podstawa wniosku jest nie obiektywna, lecz subiektywna, i jest uczuciowa, nie pojęciowa. Wnioskowanie
jest tu aktem wiary, nie wiedzy. Poczucie konieczności nie jest podstawą wniosków naszych, lecz ich
wynikiem; tym jest większe, im więcej wniosków takich wyciągnęliśmy.
Poszukiwanie wniosków przyczynowych jest instynktem, który nam dała natura. Dała nam ona instynkt
nie dając zrozumienia. Wnioskujemy o rzeczach przyszłych bez znajomości podstaw naszych wniosków
tak samo, jak możemy poruszać się nie mając znajomości muskułów. Ale instynkt nie jest poznaniem.
Stąd wniosek: zasada przyczynowości nie jest odpowiednią podstawą poznania rzeczywistości.
- KRYTYKA POJĘCIA SIŁY.
Pojęcie siły związane jest z pojęciem przyczynowości - bo siła to nic
innego jak zdolność wywoływania skutków. Gdybyśmy mogli z doświadczenia znać siłę, tj. gdybyśmy
doznawali wrażenia siły, to mielibyśmy w nim właściwy pierwowzór wyobrażenia przyczynowości. Ale
w tym rzecz, że takiego wrażenia nie doznajemy. Nie dostarcza nam go doświadczenie zewnętrzne:
postrzegamy tylko ruchy przedmiotów, ale nigdy nie postrzegamy siły, która je popycha. Ani także
doświadczenie wewnętrzne. Wydaje się nam, iż w aktach woli doświadczamy działania siły, ale jest to
złudzenie. To, czego rzeczywiście w tych aktach doznajemy, to wysiłek, ale nie siła działająca: przeżycie
woli jest takie samo u człowieka, który przy pomocy woli porusza swe członki, jak u sparaliżowanego,
który jest bezsilny. Przeżywając akt woli, nie możemy przewidzieć jego skutków. I w doświadczeniu
wewnętrznym znamy tylko następstwo faktów między przeżyciem wewnętrznym a zjawiskiem, nie
znamy zaś mechanizmu wewnętrznego, który je łączy. Działanie woli na myśli jest tak samo dla nas
niezrozumiałe, jak działanie woli na ciało lub działanie ciała na ciało. To tylko jednorodność woli i myśli
wytwarza złudzenie, że związek ich jest nam zrozumiały. Hume rozproszył to złudzenie.
- KRYTYKA POJĘCIA SUBSTANCJI.
W swym obszerniejszym dziele Hume poddał krytyce inną
jeszcze zasadę rozumowania empirycznego: zasadę substancji. Funkcja jej jest analogiczna do tej, jaką
spełnia zasada przyczynowości: i ona polega na łączeniu faktów. Jak tamta łączy fakty następujące po
sobie, tak ta - fakty współczesne. Wrażenia dostarczane przez różne zmysły odnosimy do jednej
substancji i choć wrażenia zmieniają się, mniemamy, że substancja jest wciąż ta sama; np. pewną barwę i
pewien zapach traktujemy jako własności tej samej substancji, tego samego kwiatu, a chociaż zmienił
barwę i stracił zapach, pojmujemy go wciąż jako ten sam-kwiat. A tak samo przyjmujemy istnienie jaźni,
trwałej substancji duchowej, choć znamy jedynie zmienne jej przeżycia.
Czyniąc tak, wykraczamy poza fakty, tak samo jak wykraczamy we wnioskach przyczynowych. Krytyka
Hume’a pogłębiła krytykę pojęcia substancji, dokonaną już dawniej przez Locke’a i Berkeleya, oraz
rozszerzała ją na substancję duchową. Była ona analogiczna do jego krytyki przyczynowości: wyjaśniała,
że przyjmując istnienie substancji wykraczamy poza fakty, a czynimy to za pomocą wniosku, który nie
jest uzasadniony ani a priori, ani a posteriori, tj. ani przez analizę pojęć, ani przez stwierdzone fakty.
Działa tu nie rozum i nie doświadczenie, lecz czynniki innego rodzaju: wyobraźnia i instynkt. Podstawa wniosku jest subiektywna, ta sama, co we wnioskach przyczynowych: przyzwyczajenie. Jest
subiektywna, ale nie - dowolna: wnioski te bowiem są dokonywane z naturalnej skłonności umysłu,
posiadają konieczność psychologiczną.
Locke przyjmował, że poza wrażeniami, jakich doznajemy, istnieją jeszcze zewnętrzne substancje: są one
przyczynami wrażeń. Ze swego empirystycznego stanowiska nie miał do tego podstaw, doświadcza się
bowiem tylko wrażeń, a nie ich przyczyn. Ale było to zgodne z naturalnym, potocznym poglądem, do
którego Locke się najchętniej stosował. Hume zaś, który się z potocznym poglądem nie liczył i
paradoksów nie lękał, zerwał z tym: nie ma podstaw do przyjmowania, że wrażenia mają przyczyny w
zewnętrznych substancjach. Są wrażenia i - koniec.
W krytyce substancji Hume poszedł też dalej niż Berkeley: ten usunął pojęcie substancji tylko z fizyki, on
zaś również z psychologii. Doszedł do wniosku, że jak nie ma podstawy do przyjmowania substancji
materialnych, tak też nie ma do przyjmowania duchowych. Wydaje się nam, że jaźń nasza jest substancją,
że istnieje i trwa niezależnie od naszych spostrzeżeń i uczuć, ale jest to złudzenie. „Gdy wnikam
dokładniej w to, co nazywam «jaźnią», to trafiam zawsze tylko na takie czy inne szczegółowe
postrzeżenia i nie obserwuję nigdy nic innego jak tylko postrzeżenia”. Było to wyparcie substancji z
ostatniej zajmowanej przez nią pozycji. Odbierało grunt koncepcji trwałej duszy, trafiało w psychologię,
teologię, w całą filozofię. Ze świata został jedynie zespół wrażeń, poza tym nic ani po stronie przedmiotów, ani podmiotów, nie została ani materia, ani dusza. Było to stanowisko bardzo radykalne,
paradoksalne, trudne do utrzymania. I dopiero w półtora wieku po Humie znalazła się nieco większa ilość
filozofów, którzy je sobie przyswoili.
- WYNIKI KRYTYKI
Hume’a były destrukcyjne: kwestionując uzasadnienie wniosków o substancji,
podważał podstawy metafizyki, a kwestionując je we wnioskach przyczynowych, podważał podstawy
nauki ścisłej. Całkowitym sceptycyzmem doktryna jego jednak nie była. Nie podawał bowiem w
wątpliwość ani apriorycznej wiedzy o stosunkach między ideami, ani wiedzy o faktach. Zakwestionował
natomiast wszelką wiedzę o rzeczywistości, która wykracza poza fakty. Odrzucił nie tylko śmiałą
koncepcję wiedzy racjonalistów, ale także skromniejszą koncepcję empirystów. Empirystów, którzy nie
mieli tej wiary w rozum, co racjonaliści, przed sceptycyzmem broniła dogmatyczna wiara w
doświadczenie; tę wiarę Hume rozbił. Doświadczenie jest wiedzą, dopóki trzyma się faktów, ale to, co
nazywamy doświadczeniem, nieustannie wykracza poza stwierdzone fakty. W szczególności
nadzieja empirystów (zarówno F. Bacona, jak Locke’a) osiągnięcia na podstawie samych faktów wiedzy
koniecznej okazała się, w świetle krytyki Hume’a, niedorzeczna. Hume był empirystą nowego typu, który
zrozumiał odrębną naturę wiedzy empirycznej. Dawniejsi empiryści przeciwstawiali racjonalistom inną
koncepcję pochodzenia wiedzy, natomiast dzielili ich pogląd na kryteria i cele wiedzy; Locke walczył z
racjonalistami o idee wrodzone, ale był przekonany, że i bez idei wrodzonych osiągalna jest wiedza
konieczna. Dopiero Hume zrozumiał, iż zachodzi iunctim między obu zagadnieniami, iż wraz z pochodzeniem zmienia się też i natura wiedzy; konieczność jest właściwa jedynie wiedzy racjonalnej,
wiedza zaś empiryczna może być tylko faktyczna, a nigdy konieczna.
Krytyka Hume’a godziła w rozum, natomiast zostawiała nienaruszoną inną zdolność człowieka: instynkt.
Hume sądził, iż instynkt lepiej niż rozum odgaduje rzeczywistość. Wyprzedził tych późniejszych
myślicieli, którzy racjonalną orientację poznania zastąpili przez biologiczną i praktyczną. Życie i
działanie znajdują to, czego teoria ani znaleźć, ani nawet ex post uzasadnić nie umie.
Hume konsekwentniej od swych empirystycznych poprzedników cofnął się na stanowisko immanentne i
wyrzekł się wszelkich twierdzeń o tym, co nie jest bezpośrednio umysłowi dostępne. Nie pytał, czy
rzeczy istnieją, lecz czy mamy rację przyjąć, że istnieją. Nie zaprzeczał też istnieniu związków
koniecznych w świecie realnym, ale zaprzeczał, abyśmy je mogli poznać. Berkeley zaprzeczał istnieniu
substancji materialnych. Hume zaś mówił tylko, iż nie może ono być przedmiotem wiedzy: stanowisko
Berkeleya było metafizyczne, a Hume’a epistemologiczne.
Po usunięciu tego, co obaliła jego krytyka, zostały, w oczach Hume’a, dwie tylko dziedziny rzetelnej
wiedzy: po pierwsze matematyka, a po wtóre wiedza czysto faktyczna. „Gdy bierzemy do ręki książki z
dziedziny teologii lub metafizyki, to musimy pytać: czy zawiera badania nad wielkością i liczbą
prowadzone drogą czystego rozumowania? Nie. Czy zawiera badania nad faktami i istnieniem? Nie. To
należy wrzucić ją w ogień, gdyż może zawierać jedynie fikcje i złudzenia”. W ten sposób Hume przez
ograniczenie zakresu wiedzy usiłował osiągnąć jej pewność; przygotował stanowisko wykluczające wszelką metafizykę i ograniczające wiedzę do formalnej i czysto faktycznej, które później poczęto
nazywać „pozytywizmem”.
- KRYTYKA RELIGII
Hume’a miała charakter analogiczny do jego krytyki poznania. Nie
kwestionował prawd religijnych, ale kwestionował ich dowodliwość. Aprobował krytykę, jakiej deiści
poddali religię objawioną, ale nie oszczędził też religii filozoficznej deistów. (Tak samo było w teorii
poznania: przyłączył się tam był do krytyki racjonalizmu dokonanej przez empirystów, ale obalił również
teorie empirystów).
Religia filozoficzna nie mogła utrzymać się wobec wyników jego teorii poznania. Jeśli niemożliwe jest
poznanie metafizyczne, to eo ipso niemożliwa jest racjonalna teoria Boga. Hume wykazał, że na
wnioskach o substancji i przyczynowości nie można opierać poznania; tymczasem zaś pierwszą tezą
teologii racjonalnej jest substancjonalność Boga, a główne jej dowody oparte są na zasadzie
przyczynowości. Zarówno stary dowód kosmologiczny, jak i nowszy, fizyko-teologiczny, upadają, jeśli
zasada ta nie jest ważna dla rozumowania; w dowodach tych związek przyczynowy jest jeszcze specjalnie
problematyczny, gdyż ma wiązać przyczynę niewspółmierną ze skutkiem: Boga ze stworzeniem. Jeśli już
w empirycznym rozumowaniu Hume wykrył czynnik wiary, to tym bardziej musiał go
znaleźć w religii. Nie zaprzeczając prawdziwości religii, wykazywał tylko, że jest rzeczą wiary, a nie
wiedzy. Szczególniej więc krytyka jego musiała zwracać się przeciw filozoficznej religii Oświecenia,
mającej pretensję do tego, by być nauką. Był to powrót do koncepcji dawniejszej, a cios dla Oświecenia.
Hume nie ograniczył się wszakże w religii do krytyki. Postępował tu tak samo jak w teorii poznania,
gdzie wykazawszy bezzasadność pewnych wniosków usiłował je za to wytłumaczyć psychologicznie.
Zastosował też psychologiczne wyjaśnienie do religii, a asocjacyjną metodą odtworzył jej pochodzenie.
Kierowało nim przekonanie, iż religia nie jest rzeczą przypadku, nie jest, jak to przedstawiali
powierzchowni bojownicy Oświecenia, wymysłem kapłanów i władców dla utrzymania władzy nad
tłumem, lecz jest koniecznym wytworem ludzkiej psychiki. Hume zainaugurował psychologiczne i
historyczne jej badanie.
- FILOZOFIA MORALNA.
Umysł nasz przeżywa nie tylko wrażenia i idee, ale także namiętności,
uczucia i akty woli; jak tamte są przedmiotem filozofii poznania, tak te znów filozofii moralnej. Do tej
dziedziny badań Hume przykładał nawet szczególną wagę. Główne jego dzieło, obejmujące całokształt
jego poglądów, zaznaczało w tytule, iż celem jego jest „wprowadzenie eksperymentalnej metody do
przedmiotów moralnych”. I tą metodą „eksperymentalną” (ściślej mówiąc: metodą psychologii
asocjacyjnej) osiągnął nowe wyniki w filozofii moralnej.
Wynikiem jego było najpierw, że nie same przedstawienia - jak przeważnie mniemali intelektualiści
Oświecenia - ale uczuciowe czynniki doprowadzają do decyzji woli. Uczucie jest podstawowym faktem
filozofii moralnej. Ale uczucia moralne nie są proste i pierwotne, jak przypuszczali poprzednicy Hume’a.
np. Hutcheson, lecz są wynikiem kojarzenia. Jakież tedy uczucie jest pierwotne? Nie egoistyczne;
zachowanie się ludzi przemawia stanowczo przeciw temu. Przeciwnie, pierwotne jest uczucie sympatii.
Sympatia nie jest wyrozumowaną zasadą moralną, lecz naturalnym, biologicznym zjawiskiem
solidarnego reagowania. Jest postawą pierwotną, podczas gdy zajmowanie się sobą jest zjawiskiem
wtórnym; nawet własne czyny oceniamy moralnie ze stanowiska sympatii dla innych. Hume zerwał z
egocentryczną orientacją etyki, która długo panowała w oświeconej Anglii, i zastąpił ją orientacją
społeczną.
Nie uznawał naturalnego prawa i moralności dla tych samych powodów, dla których nie uznawał religii
naturalnej. Ale z drugiej strony był też przeciwnikiem pojmowania prawa jako czystej konwencji.
Podobnie jak religia, tak samo i prawo nie mogło być wytworzone sztucznie i dowolnie. Powstało jako
naturalny wytwór rozwoju historycznego. Pierwotnym faktem było społeczeństwo, z którego drogą
stopniowego rozwoju powstało prawo i państwo. Wobec takiego pojmowania filozofia moralna, a także
filozofia prawa i państwa miały u Hume’a charakter społeczny i historyczny.
ZNACZENIE.
Hume mniej od innych wielkich filozofów kładł nacisk na tworzenie systemu i poglądu na
świat, natomiast wybitne zasługi położył przy formułowaniu i rozwiązywaniu specjalnych zagadnień
filozoficznych. Najważniejsze z nich były następujące:
l. Doświadczenie, które dla dotychczasowych empirystów było dogmatem, uczynił zagadnieniem teorii
poznania. Z analizą zaś doświadczenia związana była u Hume’a:
2. Klasyczna krytyka pojęcia przyczynowości i siły, a także krytyka pojęcia substancji, rozciągnięta
również i na substancję duchową.
3. W teorii poznania - wprowadzenie biologicznego punktu widzenia.
4. W psychologii - sformułowanie praw kojarzenia i próba wyjaśnienia asocjacyjnego nauki, moralności i
religii.
5. W teorii religii - krytyka racjonalizmu i wprowadzenie do badań punktu widzenia psychologicznego i
historycznego.
6. W filozofii moralnej - krytyka teorii intelektualistycznych i egoistycznych i wprowadzenie orientacji
emocjonalnej i społecznej.
Hume wyrósł z filozofii Oświecenia, ale wynikami swych badań przyczynił się niemało do
przezwyciężenia tej filozofii.
OD LOCKE’A DO HUME’A.
W dziejach filozofii XVIII w. ten krótki, wczesny okres był najważniejszy.
W nim dokonało się w teorii poznania przejście od empiryzmu Locke’a do sensualizmu Berkeleya i
pozytywizmu Hume’a. Metafizyka była na drugim planie, ale i w niej nastąpił rozwój: od dualizmu ducha
i ciała, na którym Locke jeszcze budował, Berkeley przeszedł do spirytualizmu, a u Hume’a zarysowała
się koncepcja podważająca samo przeciwstawienie ducha i ciała. Jednocześnie nastąpiła ewolucja w
etyce: od racjonalizmu, który w niej panował jeszcze u Locke’a, do emocjonalizmu Shaftesbury’ego, a
potem do utylitaryzmu.
Od połowy stulecia tempo rozwoju zwolniło się i kierunek jego się zmienił: wprawdzie nowe doktryny
szerzyły się, zwłaszcza dzięki encyklopedystom, ale jednocześnie powstawała już reakcja przeciw nim -
najpierw u Rousseau, potem u Szkotów, wreszcie u Kanta.
ZWOLENNICY I PRZECIWNICY.
- Do bezpośrednich zwolenników Hume’a należał przede
wszystkim Adam Smith (1723-1790), słynny ekonomista, profesor filozofii moralnej w Glasgow, później
urzędnik celny w Edynburgu. W etycznym swym dziele (The Theory of Moral Sentiment, 1759) rozwinął
szerzej teorię moralności Hume’a, zwłaszcza zasadę sympatii; w dziele zaś ekonomicznym (Inąuiry into
the Naturę and Causes of the Wealth of Nations, 1776) zastosował punkt widzenia Hume’a do zagadnień
gospodarczych i stworzył tzw. klasyczną szkołę ekonomii. - Hume był ostatnim twórczym umysłem wśród angielskich empirystów XVIII w. Na nim rozwój
empiryzmu urwał się w Anglii, natomiast miał jeszcze ciąg dalszy we Francji; poglądy Hume’a na naukę
rozwinęła jeszcze za jego życia grupa Francuzów z d’Alembertem na czele. W XIX wieku zaś tym
samym torem poszli „pozytywiści”. Kongenialni byli mu dopiero późni pozytywiści z końca stulecia,
zwłaszcza Mach. - W związku z filozofią Hume’a była nauka Kanta, który, jak sam przyznawał, wiele zawdzięczał swemu
angielskiemu poprzednikowi. Podczas gdy pozytywiści pozostali wierni poglądom Hume’a, Kant podjął
tylko jego zagadnienia, ale dał im nowe rozwiązanie; przede wszystkim znalazł sposób uzasadnienia
sądów przyczynowych i innych sądów koniecznych.
Toteż Kant w pewnym sensie należał do następców Hume’a, w innym zaś do opozycji. Przeciw
empiryzmowi i sceptycyzmowi Hume’a Kant wystąpił ze stanowiska krytycyzmu; ze stanowiska zaś
dogmatyzmu wystąpiła przeciw niemu szkoła szkocka, broniąca oczywistości i pewności zasad poznania