OŚWIECENIE I KANTYZM W POLSCE Flashcards
(3 cards)
- OŚWIECENIE.
- W pierwszej połowie XVIII w. stan filozofii w Polsce nie uległ zmianie w
stosunku do XVII w.; była nadal uprawiana w klasztornych kolegiach, a pojmowana w anachroniczny,
scholastyczny sposób. Nawet poziom jej obniżył się jeszcze: scholastyka, która koło 1600 r., w okresie
kontrreformacji nabrała była nowego rozmachu, teraz stała się zupełnie martwym schematem. Nastała
doba największego upadku umysłowego w Polsce. Nowe idee filozoficzne XVII w., idee Kartezjusza i
Newtona, dotarły wprawdzie - teraz dopiero - do polskich kolegiów; nie mogąc pomijać tej philosophiae
recentiorum (tak zwano ją w kolegiach), zaczęto ją zwalczać i scholastyka XVIII w. nabrała charakteru
bardziej polemicznego. Blisko w sto lat po ukazaniu się dzieł Kartezjusza zaatakował go w Polsce jezuita
Jerzy Gengell (zm. 1730), rektor kolegium gdańskiego, uchodzący za wielkiego „pogromcę herezji”. - Jednakże jeszcze przed połową stulecia rozpoczął się przewrót umysłowy w Polsce; obudziły się nowe
zainteresowania, idee nowożytne zaczęły znajdować dostęp do umysłów polskich. Ośrodkiem ruchu stała
się Warszawa: nie miała wprawdzie szkoły wyższej, ale szkoły wyższe, krakowska, zamojska czy
wileńska, przestały być czynnikiem postępu. Przewrót objawił się najpierw w szkolnictwie, w łonie
jednego ze zgromadzeń nauczających pijarów. Zasługi szczególne położył tu ks. Stanisław Konarski.
Przykład jego podziałał i na inne zgromadzenia; ks. Hiacynt Śliwicki, wizytator misjonarzy, również skutecznie pracował nad reformą nauczania.
Dostojnik kościelny, Andrzej Stanisław Załuski, biskup chełmski, potem krakowski, patronował nowym
ideom. Ataki konserwatystów, zwłaszcza jezuitów, nie zdołały zatrzymać tego ruchu. Eksperymentalna
nauka i matematyka zaczęły zajmować miejsce apriorycznych spekulacji, nowe idee filozoficzne
wypierały zdeformowany przez komentatorów arystotelizm. Nowe idee, przystępniejsze i żywsze, a
wyrażone w polskiej mowie, pociągnęły zastępy ludzi, którzy dawniej nie myśleli zajmować się nauką.
Koło połowy stulecia organizowano dysputy publiczne i pokazywano eksperymenty fizykalne, nie tylko
w szkołach i nie tylko w Warszawie, ale i w Nowogródku, Łukowie czy Środzie, podczas zjazdów
trybunalskich i sejmikowych, „w przytomności zgromadzonych urzędników i ziemianów” lub „dla
satysfakcji dam”; w popularnych, zeszytowych wydawnictwach urągano Arystotelesowi i zachwalano
Kopernika, Galileusza, Newtona, Locke’a, „Leibnicjusza”.
Przełom dokonał się i - w drugiej połowie XVIII w. bezpośrednio po scholastyce nastąpiło w Polsce
Oświecenie. Na razie miało charakter umiarkowany. Filozoficzne jego credo było na ogół eklektyczne. Chwalono eklektyków, że do żadnej „sekty” nie należą: „ten to jest sposób, który od szkolnej niewoli
filozofię skutecznie wyzwolił”, jak pisał Narbutt.
Głównym wszakże mistrzem filozoficznych tych początków Oświecenia polskiego w epoce saskiej był
„najsławniejszy” Christian Wolff, pośrednio zaś jego mistrz, Leibniz. I saski król, i stosunki sąsiedzkie
wzmagały wówczas wpływy niemieckie. Doktrynę Wolffa przywiózł do Warszawy w 1740 r. teatyn
Portalupi, potem zaś, od 1743 głównym jej bojownikiem był Wawrzyniec Mitzler de Kolof, lekarz
nadworny Augusta III. Biskup Załuski był przyjacielem Wolffa i gdyby nie opór miejscowych
profesorów, byłby go sprowadził do Uniwersytetu Krakowskiego. Ks. Piotr Świtkowski, jeden z
najgorętszych zwolenników nowych idei, studiował u Wolffa, a także ks. Antoni Wiśniewski, profesor
filozofii w konwikcie Konarskiego. Kazimierz Narbutt wydał w 1769 Logikę wedle pomysłów Wolffa;
dla akademii układano z dzieł Wolffa kompendia. - Ruch oświeceniowy wzmógł się i zradykalizował za Stanisława Augusta. Teraz wzięły górę wpływy
francuskie. Filozoficznym podłożem ruchu przestała być racjonalis-tyczna doktryna Wolffa i stał się nią
sensualizm Condillaca. Duchem tym przejęta była Komisja Edukacyjna, która doprowadziła do końca
reformę zapoczątkowaną przez Konarskiego. Członkowie jej byli w stosunkach z francuskimi
encyklopedystami i wolnomyślicielami, z d’Alembertem i Condorcetem, Condillakiem i Rousseau. Toteż
Komisja zniosła w szkołach kursy teologiczne, a nawet filozoficzne. Staszic występował przeciw uczeniu
metafizyki i logiki: „Człowiek nie rodzi się dla metafizyki”, pisał. On i jego towarzysze przejęli się
wyłącznie duchem świeckim, praktycznym i empirystycznym.
Komisja zamówiła podręcznik logiki u sensualisty Condillaca (podręcznik ten, napisany w 1780 r.,
przełożony został na polski dopiero w 1802 przez Znoskę). Poprzez Condillaca Oświecenie polskie trafiło
do Locke’a: w 1784, to jest blisko w sto lat po ukazaniu się dzieła Locke’a, ogłoszone zostały polskie z
niego wypisy, przełożone przez Cyankiewicza. - Ta spóźniona nieco, w stosunku do Zachodu, empirystyczna i pozytywistyczna filozofia Oświecenia
wydała kilku wybitnych myślicieli. Działali oni za Stanisława Augusta, wszakże dopiero po utracie
niepodległości głosili główne swe dzieła. Byli to przede wszystkim: Jan Śniadecki, Staszic i Kołłątaj.
Jan Śniadecki (1756 - 1830), profesor w Krakowie, a od 1802 w Wilnie, wszechstronny uczony, przede
wszystkim matematyk i przyrodnik, ale czynny też w zakresie pedagogiki, językoznawstwa i filozofii,
był, wedle słów Libelta, „arcykapłanem umiejętności na całą Polskę i Litwę”. Głównym jego dziełem
filozoficznym była Filozofia umysłu ludzkiego, 1818. Był wrogiem metafizyki i romantyzmu, spekulacji i
apriorycznych dociekań; „metafizyka” - pisał - „jest najniebezpieczniejsza dla kraju zaczynającego się
porządnie uczyć”. Toteż stanął w opozycji nie tylko wobec prądów konserwatywnych, ale i wobec nowej
doktryny Kantowskiej. Uznawał jedynie empiryczną postawę wiedzy, jedynie indukcyjną metodę.
Filozofię pojmował psychologicznie, jako badanie umysłu, chciał zbudować „filozofię myślenia i
poznawania, opartą na zasadach konstytucji ludzkiej”. Po stuleciach panowania spekulacji metafizycznej
głos jego był głosem skrajnej ostrożności i wstrzemięźliwości filozoficznej. - Na polu filozofii moralnej analogiczne, empirystyczne stanowisko zajmowali dwaj wielcy mężowie
Stanisławowskiej epoki: Stanisław Staszic (1755-1826) i Hugon Kołłątaj (1750-1812). Byli to nie tylko
kierownicy, ale i teoretycy nowego prądu społecznego i pedagogicznego. Obaj byli przejęci duchem
Oświecenia, jego naturalizmem i racjonalizmem, jego dążeniem do reformy myślenia i życia; obaj
ześrodkowali swe zainteresowania filozoficzne w zagadnieniach społecznych i historycznych, chcąc
wytworzyć prawidłową koncepcję ludzkości i jej dziejów. Staszic usiłował w swym Rodzie ludzkim
wykazać, iż dzieje ludzkości są wytworem warunków naturalnych i podlegają prawom niezmiennym.
Koncepcja Kołłątaja była podobna, ale wyprowadzona bardziej analitycznie, staranniej unikająca
motywów metafizycznych. Jego Porządek fizyczno-moralny (1810) uczynił go poprzednikiem
pozytywizmu. Obaj, Staszic i Kołłątaj, na tym podłożu pozytywnym, naturalistycznym i
eudajmonistycznym opierali wzniosłe idee etyczne i pracę nad odrodzeniem ojczyzny.
Wszyscy ci filozofowie stanisławowskiego Oświecenia byli w zasadniczych sprawach uderzająco zgodni:
wszyscy byli przeciwnikami metafizyki, uznawali jedynie empiryczną wiedzę o faktach, inną mieli za
niemożliwą i niepotrzebną. Jędrzej Śniadecki pisał: „Poznawania naszego cały zamiar być powinien:
dochodzić, jak są rzeczy względem nas; nie zaś, jak są w sobie i jakie ich niezawisłe od nas przyrodzenie,
bo taka wiadomość jest dla człowieka niepodobna i na nic niepotrzebna”. Podobnie Staszic o człowieku:
„Nie ma on nic wrodzonego, wszystko przez swoje zmysły dochodzi, jakie ma poznać albo na cóż mu się
przyda tych rzeczy poznanie, których ani słyszeć, ani widzieć, ani dotykać nie potrafi”. I nie inaczej Kołłątaj: „Ogranicz twoją ciekawość, czytaj w książce przyrodzenia tam tylko, gdzie ona jest zapisana
charakterami dla ciebie czytelnymi, i dalej nie badaj”.
Empiryczna filozofia Oświecenia nie skończyła się ze Śniadeckim, Staszicem i Kołłątajem. Jeszcze i
później zasłużony minister oświaty z czasów Księstwa Warszawskiego i Królestwa Kongresowego,
Stanisław Kostka Potocki, był jej zwolennikiem. W niektórych środowiskach, np. w Krzemieńcu i jego
Liceum, filozofia ta utrzymała się długo w XIX wieku.
II. KANTYZM.
Podobnie jak empiryczna filozofia Oświecenia, tak i kantyzm dostał się do Polski z
pewnym opóźnieniem: znalazł liczniejszych zwolenników już nie w XVIII, lecz w XIX wieku.
1. Gdy na przełomie XVIII i XIX w. rozeszła się po Europie sława Kanta, w Polsce filozofia Oświecenia
była jeszcze w rozkwicie. Toteż, kantyzm natrafił w Polsce na grunt niepodatny: zanim poznano go, z
góry stawiano mu opór. Zwalczano go w imię haseł Oświecenia, obawiano się recydywy metafizyki, z
której niedawno Polska się otrząsnęła. Z tego powodu potępiali Kanta najczcigodniejsi pisarze ówcześni:
Jan Śniadecki, Staszic, Kołłątaj, Tadeusz Czacki, potem Dowgird. Ci działacze Oświecenia widzieli w
jego filozofii „marzenia metafizyczne”, „wprowadzenie na nowo perypatetyki”, dogmatyzm i mistycyzm.
Jan Śniadecki, główny wróg Kanta, który szereg pism przeciwko niemu skierował, znał go mało i mało
rozumiał, ale przeczuwał w nim niebezpieczeństwo, uważał za obowiązek przestrzegać przed tą „głową
zagorzałą, ciemną i apokaliptyczną”. „Poprawiać Locke’a i Condillaca” - pisał - „chcieć dochodzić rzeczy
a priori, co tylko przez naturę ludzką pojęte być może ze skutków, jest to chorobą umysłu, wartą
politowania”.
Natomiast Jędrzej Śniadecki, brat Jana, był pierwszym powagą cieszącym się uczonym, który w 1799 r.
wypowiedział się za Kantem. Wbrew panującemu naówczas w kraju kultowi
doświadczenia, wystąpił w obronie apriorycznego poznania. Zastosowując zaś idee Kaniowskie do
przyrodoznawstwa, czynił rzecz nową, którą znacznie później podjęli Johannes Miiller, Helmholtz i inni
słynni uczeni XIX wieku. Jednakże nie był bynajmniej prawowiernym kantystą.
2. Kampanię na rzecz kantyzmu prowadził kto inny: Józef Kalasanty Szaniawski (1764- 1843). Studiował
on w Królewcu, gdzie był słuchaczem Kanta. Za czasów pruskich osiadł w Warszawie, został
sekretarzem Towarzystwa Przyjaciół Nauk i poświęcił się pracy naukowej. Od 1802 do 1808 wydawał w
szybkim tempie swe prace filozoficzne: Co to jest filozofia ?, 1802, - O znamienitszych systemach
moralnych w starożytności, 1803. - Rzut oka na dzieje filozofii od czasu upadku jej u Greków i Rzymian
aż do epoki odrodzenia nauk, 1804. - Rady przyjacielskie młodemu czcicielowi nauki filozofii, 1805. - O
naturze i przeznaczeniu urzędowań w społeczności, 1808.
Potem wszedł na drogę urzędniczą i zamilkł. Był prokuratorem generalnym za Księstwa Warszawskiego,
sekretarzem Rządu Tymczasowego i referendarzem stanu za Królestwa Kongresowego. Dokonała się w
nim wówczas dziwna ideowa przemiana: uwierzył w posłannictwo Rosji, i ten dawny patriota i żołnierz
stał się narzędziem represji wobec Polaków. Działał hamująco nawet na rozwój nauk filozoficznych.
Zmienił zresztą poglądy filozoficzne: gdy w 1842 r., u schyłku życia, zabrał jeszcze głos, to na to, by
przedstawić wszystkie systemy filozoficzne jako zbiór błędów.
Szaniawski propagował filozofię Kanta, jednakże i jego kantyzm był szczególnego rodzaju. Był dlań
raczej środkiem niż celem. Celem było mu przede wszystkim zwrócenie ku nauce umysłów, zbytnio, jak
mniemał, zaabsorbowanych polityką. Po wtóre, w nauce chciał zerwać z filozofią XVIII w., filozofią
Oświecenia, którą potępiał za jej dogmatyczne niedowiarstwo i szkodliwy moralnie hedonizm.
„Odziedziczamy po tym wieku smutną puściznę samych obalin”. Tę akcję przeciw Oświeceniu
Szaniawski pierwszy poprowadził w Polsce. Po trzecie, chciał złą filozofię zastąpić przez dobrą; dobrą
zaś filozofię widział u Niemców, w przeciwieństwie do Francuzów i Anglików, którzy karmili Polskę
doktryną Oświecenia. Stał się apostołem filozofii niemieckiej. Trafnie rolę jego ocenił Mickiewicz,
pisząc, iż „pierwszy wprowadził filozofię niemiecką do Polski”.
Szaniawski zachęcał do studiowania Kanta, który tej filozofii niemieckiej magna pars fuit. Ale nie
ograniczał się do Kanta. A w ogólnikowym dlań kulcie nie oddzielał go wyraźnie ani od poprzedników,
ani od następców, nie kładł nacisku na to, co było samodzielną myślą filozofii Kanta. Przejąwszy
zasadnicze punkty krytycznej teorii poznania, wahał się jednak między metafizycznym agnostycyzmem
Kanta a nową metafizyką idealizmu. Wiele zwłaszcza zawdzięczał Schellingowi. Ten człowiek zatem
wprowadził do Polski Kanta i pokantowską metafizykę.
Szaniawski nie stworzył samodzielnej teorii, ale był pośrednikiem na wielką skalę. Nie był nauczycielem
akademickim, natomiast był wpływowym członkiem Towarzystwa Przyjaciół Nauk i przez nie oddziałał. Jego wymowa i zapał pociągnęły wielu do filozofii, a jego erudycja i jasność myśli przyczyniły się do
podniesienia poziomu polskiej filozofii.
3. Ale i bez pośrednictwa Szaniawskiego wielu myślicieli w Polsce trafiło do Kanta. Przez czas jakiś
katedry uniwersyteckie zajmowali jego zwolennicy; kantystami byli dwaj Niemcy, którzy w początkach
XIX w. piastowali katedry filozoficzne w Polsce; Michał Wacław Voigt (1765 - 1830), profesor w latach
1804 - 1809 w Krakowie (potem w Pradze),
i Jan Henryk Abicht (1762- 1816), profesor od 1805 r. w Wilnie (przedtem w Erlandze). Abicht pisał był
nawet w r. 1789 do Kanta, że „zwycięstwu jego filozofii poświęci wszystkie swoje siły”, jednakże
poszedł później innymi nieco drogami.
Ich polscy następcy na katedrach też sympatyzowali z Kantem, przede wszystkim ks. Feliks Jaroński
(1777-1827), autor rozprawy Jakiej filozofii Polacy potrzebują? (1810), który wykładał w Krakowie w
latach 1809 - 1818. Jednakże ich sympatie kaniowskie były tylko częściowe. I połowiczność ta była
charakterystyczna dla polskiego kantyzmu w ogóle. Umysły polskie skłaniały się wówczas do empiryzmu
i stanowiska „zdrowego rozsądku” i tylko w poszczególnych teoriach zgadzały się z Kantem. Kantyzm
miał w Polsce zwolenników, ale nigdy nie był doktryną panującą; okresu kaniowskiego w Polsce nie
było. Najpierw nie dopuszczał go do głosu empiryzm, potem rywalizowała z nim filozofia zdrowego
rozsądku, a w końcu wyparła go nowa metafizyka idealistyczna.
Najlepszym wśród Polaków znawcą Kanta i przez czas pewien najwierniejszym jego wyznawcą był
Hoene-Wroński. Ale dla niego kantyzm był tylko odskocznią do własnej, absolutnej metafizyki.
III. FILOZOFIA ZDROWEGO ROZSĄDKU.
- Nie kantyzm, lecz filozofia szkocka pociągnęła najwięcej
polskich filozofów i przez jedno pokolenie, między erą francuskiego Oświecenia a narodowej metafizyki,
stała się poglądem panującym w Polsce. Powodzenie filozofii szkockiej w Polsce nie było zjawiskiem
wyjątkowym: w początku XIX w. miała ona przewagę w większości krajów europejskich, panowała w
Anglii do połowy stulecia i niewiele krócej we Francji. Polscy filozofowie ówcześni jeździli na studia do
Szkocji, np. Jędrzej Śniadecki i Lach Szyrma, awybieiał się tam też Zabellewicz. Ale w Polsce filozofia
szkocka od początku zespoliła się z kantyzmem, wyprzedzając w tym Zachód. Jej główni w Polsce
przedstawiciele byli jednocześnie zwolennikami Kanta. W typowy sposób idee Kaniowskie i szkockie
łączył Jędrzej Śniadecki. - Jędrzej Śniadecki (1768-1838), młodszy brat Jana, znakomity przyrodnik, biolog i medyk, umysł
bardziej twórczy od Jana, wykształcony w uniwersytetach Krakowa, Padwy i Edynburga, od 1796 był
profesorem w Wilnie, gdzie zajmował katedrę chemii i farmacji. Pierwszą i najważniejszą jego pracą
filozoficzną była Mowa o niepewności zdań i nauk na doświadczeniu fundowanych, 1799. Program lej
mowy zastosował w głównym swym dziele, Teoria jestestw organicznych, 1804- 1811, ważnym nie tylko
dla biologii, ale i dla ogólnej filozofii przyrody.
Realizm zdrowego rozsądku stanowił osnowę jego poglądów. Był przeciwnikiem metafizyki, zgłębianie
pierwszych początków bytu miał za „niepodobne do spełnienia i niepo-Irzebne”. Ale będąc
przeciwnikiem metafizyki nie był empirystą i to stanowiło jego łącznik z Kantem. W przeciwstawieniu do
panującego wówczas w Polsce zaufania do doświadczenia, kładł nacisk na niepewność nauk na samym
doświadczeniu opartych i usiłował dotrzeć do prawd apriorycznych, czyli, jak mówił, takich, co „z nas
samych” wypływają. „Nie pojmuję” - pisał - „dlaczego ci sami, którzy władzę myślenia tak surowymi
obostrzyli prawidłami, przypisywali zupełną nieomylność doświadczeniu i jego się wszędzie nieodstępnie
trzymać kazali”. „Doświadczenie i obserwacja zgromadzić tylko i rzucać materiały mogą, z których sam
dopiero zdrowy rozum naukę budować potrafi”. Śniadecki był zdania, że równie, a nawet bardziej od
krytyki czystego rozumu użyteczna byłaby krytyka doświadczenia, bo inaczej „porzuciwszy romans
imaginacji i zapalonego umysłu, budować będziemy romanse doświadczenia”. - Na analogicznym stanowisku, unikającym zarówno pozytywizmu jak i spekulacji metafizycznych,
zbliżonym do Szkotów, ale złączonym pewnymi składnikami z krytycyzmem, stali w okresie
poprzedzającym powstanie listopadowe wszyscy bodaj profesorowie uniwersytetów w Polsce. W Wilnie:
ks. Anioł Dowgird (1776-1835), wykładający w uniwersytecie od śmierci Abichta, z krótką przerwą, aż
do zamknięcia uniwersytetu w 1831 r., autor dzieła: Wykład przyrodzonych myślenia prawideł, czyli
logika teoretyczna i praktyczna. 1828. - W Krakowie: Józef Emanuel Jankowski (zm. 1847), następca
Jarońskiego, profesor filozofii od 1818, autor Krótkiego rysu logiki wraz z jej historią z 1822 r. - W
Warszawie: Adam Ignacy Zabellewicz (1784-1831), profesor w latach 1818-1823, autor rozprawy O filozofii z 1819 r., oraz Krystyn Lach Szyrma, który wykładał filozofię od 1824 do 1831, ale żadnych
pism filozoficznych nie zostawił.
Ta filozofia rozsądna, a bez większego polotu, trwała tylko, dopóki nie zjawiła się potężniejsza
koncepcja, która porwała umysły. Koncepcją tą był mesjanizm polski.